Wyjechalismy z Lome przed 9 i tak dotarlismy do wioski gdzie Jan jest na misji. Podrzucił nas - bardzo miło sie gawędziło po drodze, Janek bardzo fajny, miły no i jak kazdy misjonarz zarobiony na maxa. Jechalismy około 4h. Zmeczeni - raczej brakiem piwa dojechalismy na obiad który na nas czekał na miejscu! Taka mała wyżerka! Janek zaznajomił nas z nowym rodzjem piwa AWOOJO- nie wiem czy dobrze pisze - super ciemne piwko. Posmędzilismy sie troszke po wiosce - standardowa - i poszlismy na droge łapac cos do Kary.