KATOWICE-ANTWERPIA-BRUKSELA-VARADERO-HAVANA-PINAR DEL RIO-HAVANA-SANTIAGO DE CUBA-TRYNIDAD-SANTA CLARA-VARADERO
Wszystko jak zwykle zaczęło sie szybko i w wielkim pospiechu. Zmobilizowała nas cena biletu 198euro w 2 strony z Brukseli do Varadero. Rezerwacja, trochę pogrzebania w internecie za inforamacjami i w drogę!
Spotkaliśmy sie w autobusie do Antwerpii z jeszcze nie zawiązanymi sznurówkami, niezamkniętymi sprawami z pracy i nie do końca wiedząc co zobaczyc na Kubie. Ogólnie trzeba lecieć i tyle. Wiedzielismy tylko - CYGARA, HAVANA CLUB, słońce, CHE, bieda i drogo. Łącząc te słowa dawały właśnie Kube. Nad ranem 19 października byliśmy w Antwerpii, tam bus do Brukseli na lotnisko - zostawiamy bagaż i na cały dzień do centrum. Można to skomentować tak; cały dzien chodzenia, zmęczenie z nocy + europejska nuda. Na szczescie Belgia to kraj tysiąca browarów - no i tym sie zaczął i skończył pobyt w centrum. Powrót na lotnisko - nocleg w poczekalni i wylot o 4 nad ranem. Lot trwał 13h i wylądowaliśmy w Varadero około południa.
Z lotniska atak na taxi do Havany (reszta normalnych wsiadła do autobusu TUI i na hotele) i pierwsze zetknięcie sie z cenami dla turystów na Kubie. Gość krzyczy 100 CUC i koniec! Na szczęście poznaliśmy pare z polski i udało nam sie zbić dla 4 osób na 80 CUC co daje 20 Euro na osobe. Troszke po ponad godzinie bylismy na Maleconie. Znajomi polacy z samolotu juz jechali do konkretnej casy, my jak zwykle zero przygotowani, adresów - na żywioł, coś sie znajdzie. No i jak zwykle tak było. Ceny jednak kwater w Havanie bo ok.25-30Euro za osobe na przedmieściach. Koszmar!.
Rozpakowani i zniecierpliwieni i po pierwszym łyku Havany Club idziemy na miasto. Pierwsze widoki rzuciły nas na kolana. Później juz widok wszechobecnej biedy, standardowo tysiąca naciągaczy, brud, zaczeły nam przeszkaczac po 3 dniach. W Hawanie spędzilismy 3 dni zwiedzając to co należy. Teraz z perspektywy musze powiedzieć ze trzeba w niej sie zagłębic, poczuć, przekontenplować. Usuąść na uboczu z cygarem w ustach i mokrą koszulką, trochę głodny, trochę znudzony. Gdzieś tam jest jej duch, który wisi spokojnie jak zawieszony w ogromnym słońcu smog tam panujący. Można podziwiać ją w całości lub próbować zrozumieć poszczególnych elementy, czasem nieuchwytne. Połączenie lat 50 wieku XX, socjalizmu, rewolucji, biedy, gorącego klimatu i smogu daje iście niespotykana mieszankę ktrórą trudno zrozumieć!